czwartek, 26 listopada 2009

Małe drożdżówki

Z popołudniowej potrzeby czegoś słodkiego zrobiłam małe (5-7 cm) i niezbyt pracochłonne drożdżówki:) Na ciasto potrzeba:
  • ok. 0,5 mąki
  • 5 dkg drożdży
  • szklankę mleka w temperaturze pokojowej
  • łyżeczkę soli
  • ok. 3 łyżeczki cukru (wyrobione ciasto najlepiej spróbować, bo każdy ma inną tolerancję cukru w wypiekach)
  • 2 łyżki oleju

Wszystko należy wyrobić mikserem (łopatkami do ciasta drożdżowego) do elastycznej i zwartej konsystencji i zostawić na 0,5-1 godzinę. Ciasto po tym czasie powinno dać się swobodnie wyjąć z garnka i nie kleić - w razie potrzeby trzeba go oprószyć mąką. Ja następnie podzieliłam ciasto na dwie części, bo chciałam zrobić dwa warianty nadzienia, a poza tym łatwiej zapanować nad mniejszym kawałkiem;) Potem ciasto wałkujemy i smarujemy - u mnie dżemem jagodowym własnej produkcji i nadzieniem orzechowym, o którym za chwilę. Zwijamy jak roladę i ostrym nożem kroimy na ok. półcentymetrowe plastry. Układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i zostawiamy na ok. 10 minut. Wstawiamy do pieca, nagrzanego do 220 stopni C i pieczemy ok. 15 minut - dokładny czas zależy od piekarnika. Wyjęte wystarczy lekko przestudzić na kratce, bo na ciepło są pyszne:) Jeszcze tylko kawa i można się delektować...

I jeszcze przepis na nadzienie orzechowe:

  • garść orzechów (ja dałam ziemne, ale pasować będą chyba każde)
  • cukier do smaku
  • duża łyżka masła

Orzechy rozdrobnić w blenderze, utrzeć z masłem i cukrem i to wszystko - taka niesłona wersja masła orzechowego;) Dobra nie tylko do drożdżówek:)

wtorek, 3 listopada 2009

Grzanki, groszek i zupa kalafiorowa




Czyli mój obiad, który powstał na zasadzie kolejnego dołączania do niego elementów, które ku mojemu zdziwieniu okazały się pasować do siebie idealnie:) A wszystko przez to, że szkoda mi było na wpół ususzonego chleba i postanowiłam coś z niego zrobić. Pokroiłam go w kostkę i wrzuciłam na gorący olej, posypując solą, pieprzem i słodką papryką oraz polewając sosem sojowym. Co jakiś czas przemieszałam i wyszły ładne grznaki. Miały być doatkiem do zupy kalafiorowej, powstałej przez wrzucenie do wody ziemniaka, marchwi, pora, pietruszki, kalafiora w ilościach na tyle sporych w stosunku do wody, żeby zupa miała wyrazisty smak bez konieczności dodawania kostki rosołowej, ale była w miarę płynna;) Do tego oczywiście przyprawy typu sól, pieprz, itp.







Chciałam dodać coś jeszcze, więc zmiksowałam w blenderze groszek z puszki, lekko go tylko dosalając. Wyszło idealnie:) Nie wiem czemu tak różne smaki tak dobrze się połączyły, ale na pewno jeszcze do tego zestawienia wrócę:)



Przepis bierze udział w akcji:


sobota, 24 października 2009

Budyń

Co może być prostsze od zrobienia budyniu? I nie mówię tu wcale o tak oczywistym sposobie, jak otworzenie kupionej w sklepie torebki i postąpieniu zgodnie z przepisem na jej odwrocie. Ja mój budyń zrobiłam od podstaw;) I naprawdę jest to banalnie proste! A bez tych wszystkich tajemniczych substancji w składzie;)
Na budyń potrzeba:
  • pół litra mleka sojowego waniliowego (wtedy nie trzeba go już dosładzać, no i jest od razu waniliowy)
  • dwie łyżki mąki ziemniaczanej
  • w mojej wersji dodatkowo ok. trzy łyżki płatków owsianych - ja budyń zawsze jem z płatkami, ale oczywiście można go zrobić bez:)

Dalej postępuje się tak samo jak z gotowcem - z pół litra mleka część należy odlać do garnka i pogrzać, aż do pierwszych oznak gotowania, a w reszcie mleka rozpuścić mąkę i ewentualne płatki. Do zaczynającego gotowanie mleka przelać resztę i mieszać, aż do momentu zupełnego zagotowania i zgęstnienia. Dobrze jest odstawić na kilka minut, żeby płatki zmiękły.

Oczywiście można dać zwykłe mleko, ale ponieważ sojowe waniliowe jest zawsze mocno słodkie, to takie zwykłe trzeba posłodzić według uznania (zwykle ok. 2 łyżek cukru), można dodać kakao, wanilię, orzechy, słonecznik, itp. Właściwie to bazą pozostaje mąka i mleko, a reszta to własne eksperymenty i preferencje:) Wersja z płatkami lub wersja ekstremalna z płatkami i posiekanymi orzechami laskowymi jest zdecydowanie studencka, bo jest tak zaklejająca i niesamowicie sycąca, że najlepsza jest nie na deset, ale na obiad lub obiadokolację;) Syci na długie godziny i pozwala bez przeszkód spędzić resztę dnia przy komputerze;)

Naprawdę szczerze polecam:)

czwartek, 15 października 2009

Pizza bez sera


Jakiś czas temu zastanawiałam się, czy można zrobić pizzę bez żółtego sera (tzn. czy inne składniki się nie przypalą) i czy będzie na tyle smaczna, że w ogóle warto. Zrobiłam eksperyment i według mnie odpowiedź brzmi: tak:) W tym przypadku jest to mini-pizza z oliwkami, ogórkiem kiszonym, papryką, fasolą i ... fetą. Feta trochę zaburza wynik, bo w końcu to też ser, ale to tylko jeden dodatków i nie zmienia to faktu, że pizza bez roztopionego na górze żółtego sera naprawdę jest smaczna. Przepis na ciasto podawałam przy okazji drożdżowych samos, warzywa widać na zdjęciu, więc wymienię tylko składniki tego, co wizualnie jest nierozkładalne, czyli sosu:


  • mały przecier pomidorowy
  • sól, pieprz, bazylia, oregano
  • trochę oliwy i ketchupu

wszystko razem wymieszać i posmarować pizzę. Osobiście lubię smarować też krawędzie, bo po lekkim przypieczeniu mają o wiele lepszy smak, niż suche. Po raz pierwszy dodałam do sosu ketchup i uważam, że naprawdę pasuje:)

I przede wszystkim zachęcam, żeby robić nie jedną dużą pizzę, ale kilka małych - są takie urocze:) Te akurat z serem:




wtorek, 13 października 2009

Owsianka

Kiedy na dworze jest zimno i paskudnie śniadanie musi być ciepłe:) I najlepiej słodkie, ale nie chcąc zaczynać dnia z wyrzutami sumeinia, wywołanymi jedzeniem cukru już od świtu, zrobiłam trochę inną wersję:) Płatki podgrzałam w mleku sojowym, po czym dodałam orzechy, daktyle, ziarna słonecznika (ja miałam w szafce akurat to, ale myślę, że wszelkie bakaliowe kombinacje wyjdą dobrze) i mój sekretny składnik - rozgniecionego banana. Taki banan nie tylko świetnie dosładza owsiankę, ale nadaje jej pełniejszą, gęstszą konsystencję. Szczerze polecam tę mieszaninę, bo w zimny, jesienny poranek poranek przyjemnie rozgrzewa od środka:)

sobota, 3 października 2009

Pasta z bakłażana


To jedna z dziwniejszych rzeczy, jakie zrobiłam:) Ale pasta warzywna to miłe urozmaicenie na kanapce, więc po przestudiowaniu kilku przepisów w sieci zrobiłam własną, czyli najprostszą możliwą wersję. Do pasty potrzeba:
  • jednego bakłażana
  • soli, pieprzu, tymianku, słodkiej papryki

i to wszystko. Bakłażana umyłam i wstawiłam na ok. godzinę do piekarnika, nagrzanego do temperatury 180 stopni. Po tym czasie bez problemu zdjęłam z niego skórkę i wydłubałam pestki. Resztę pokroiłam, dodałam przyprawy (papryka nadała paście ten kolor i złagodziła intensywny w smaku tymianek). Z tej ilości składników pasty wyszło niewiele, ale to był eksperyment, więc wolałam nie przesadzać:) Wstawiłam na noc do lodówki, a na drugi dzień okazało się, że pasta smakuje zupełnie jak...łosoś (oczywiście nie wędzony;). Nie mam pojęcia dlaczego. Ale zapewniam, że połączenie widoczne na zdjęciu - chleb z majonezem, pastą bakłażanową i szczypiorkiem jest po prostu genialne:) Jak tylko dopadnę jakiegoś bakłażana, to na pewno tym razem zrobię jej dużo więcej:)

wtorek, 15 września 2009

Masło orzechowe


Wiem, że jestem mało oryginalna, bo w sieci jest już mnóstwo przepisów na masło orzechowe, ale może zajrzy tu ktoś, kto jeszcze nie wie, jak prosto można go zrobić:)
Ja korzystałam z blendera, ale tej części, która pozwala rozdrabniać lód i właśnie orzechy, ale myślę, że można także wykorzystać młynek do kawy (chociaż teraz pewnie więcej osób ma blender niż młynek;). Wystarczy zmielić orzechy jak najdrobniej, wsypać do miski, dodać odrobinę soli i cukru do smaku oraz oleju tyle, żeby masa była gładka i spójna.
I to wszystko - to naprawdę ekspresowe i proste, a efekt moim zdaniem lepszy niż wersja sklepowa - no i zdrowszy bo nawet gdybym chciała dodać jakieś utwardzane tłuszcze, to i tak nie wiedziabym jak;)
Znakomicie smakuje na kanapce z pokrojoną soczystą brzoskwinią:)




piątek, 4 września 2009

Śniadanie sentymentalne:)


Ponieważ ostatnio intensywnie pracuję intelektualnie ;), postanowiłam robić sobie takie śniadania, które w teorii dokarmiają mój mózg, a w praktyce są słodkie, smaczne i energetyczne:)
W związku ze zbliżającą się jesienią, a więc zbliżającym się sezonem na orzechy, przypomniał mi się ulubiony deser z dzieciństwa - orzechy włoskie z miodem. Zrobiłam więc z niego wersję śniadaniową:
na wafle ryżowe położyłam rozdrobnione orzechy wymieszane z miodem, na to pokrojonego banana i ser topiony w plasterkach. Jak dla mnie bomba:) Słodycz miodu w połączeniu z lekko słonym serem i wilgotny banan - smak wszystkiego razem jest niesamowicie ciekawy i jeśli lubicie takie połączenia to szczerze polecam:)
Do tego oczywiście poranna kawka i można ruszać do pracy:)



czwartek, 3 września 2009

Drożdżowe samosy


Z braku czegoś sensownego w lodówce, postanowiłam wykorzystać to, co w niej było, czyli groszek w puszce oraz to, co miałam zamrożone, czyli kawałek kalafiora:) Warunek był jeden - muszą w tym jakoś uczestniczyć drożdże, bo wyjeżdżam na weekend, a kiedy wrócę, nie wiem czy jeszcze będą żyły;) Ponieważ od dawna miałam ochotę zrobić własne samosy, postanowiłam spróbować jakoś to wszystko połączyć i stworzyłam własną wersję z ciastem takim, jak na pizzę;)
Przepis na ok. 20 sztuk jest następujący:
Ciasto:
  • ok. 400 g mąki
  • szklanka ciepłej wody
  • łyżeczka soli
  • 50 g drożdży
  • 2 łyżki oleju

wszystkie składniki należy zagnieść lub wyrobić mikserem odpowiednimi łopatkami. Odstawić na jakiś czas do wyrośnięcia.

Farsz:

  • pół puszki groszku
  • niewielka marchewka
  • niewielki ziemniak
  • ćwierć kalafiora
  • cebula
  • olej
  • sól, pieprze, słodka papryka, curry, kurkuma, czosnek

marchew i ziemniaka zetrzeć na tarce. Wszystkie warzywa wrzucić na patelnię, dodać olej i tyle wody, żeby podduszały się, a nie smażyły. Przyprawić do smaku - powinno być raczej wyraziste i pikantne, bo ciasto jest neutralne w smaku, więc inaczej razem mogłoby być mdłe. Dusić do czas, gdy wszystko będzie miękkie i wchłonie nadmiar wody - w końcu to nie sos, tylko farsz;)

Z ciasta uformować małe placuszki i rozłożyć je na dwóch blaszkach (wtedy leżą swobodnie i będą miały potem miejsce na rośnięcie), wyłożonych papierem do pieczenia. Na każdy placuszek nakładać lekko ostudzony farsz (gdy nałożyłam gorący, miałam wrażenie, że ciasto się rozpuszcza;) i sklajać brzegi, formując pierożki. Piec w temperataurze 220 stopni C przez ok. 20 minut.

Jadłam je same, ale następnym razem na pewno poeksperymentuję z jakimś sosem:)

Polecam bo nawet mój niereformowalnie mięsożerny małż się zachwycał;)






piątek, 28 sierpnia 2009

Śliwki z kruszonką


Zainspirowałam się przepisem na http://mojewypieki.blox.pl/2008/11/Crumble-ze-sliwkami-i-migdalami.html i sworzyłam coś zupełnie innego;) W każdym razie wersję uproszczoną, która w moim przypadku okazała się świetną kolacją:) Wzięłam:
  • śliwki
  • mąkę
  • brązowy cukier
  • margarynę

nie podaję proporcji, bo wszystko zależy od ilości, jaką chce się uzyskać. Śliwki trzeba ułożyć w naczyniu żaroodpornym. Z mąki, cukru i margaryny (osobiście wolę taką od wersji z masłem) zrobić kruszonkę. Lepiej, żeby powstały raczej większe kawałki ciasta, bo zbyt drobna wysuszy się w piecu zamiast apetycznie zapiec. Warstwę kruszonki ułożyć na śliwkach, potem dać kolejne śliwki i jeszcze raz kruszonkę. Piec ok. pół godziny w temperaturze 180 stopni C.

Wychodzi naprawdę pyszne i świetnie smakuje z kawą, ale następnym razem muszę spróbować z mąką razową, żeby mieć mniejsze wyrzuty sumienia po;)



I wersja gruszkowa, która powstała zanim zdobyłam śliwki:



Przepis bierze udział w akcji "Śliwka":
akcja

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Bigos


Bigos w wersji wegetariańskiej, czyli z kostką sojową udającą mięso:)
Przepis jest wypadkową i uproszczeniem tego, co znalazłam w sieci.
Składniki:
  • 1/4 średniej wielkości kapusty
  • pół paczki kostki sojowej
  • sól, pieprz, czosnek granulowany
  • sos sojowy

Kostkę sojową zalać sosem sojowym z odrobiną oleju i odstawić do nasiąknięcia. Kapustę pokroić na drobno, włożyć do garnka, wlać trochę wody i dusić na malym ogniu, aż kapusta zmięknie i zmniejszy objętość. Dodać kostkę, sól, pieprz, czosnek i dusić aż całość będzie odpowiednio miękka i wyrazista. Kostka mocno wchłania wodę, więc trzeba co jakiś czas jej dolewać, żeby bigos się nie przypalił. Na samo gotowanie powinno wystarczyć ok. 1-1,5 godziny (to oczywiście zależy od kapusty), ale najlepiej żeby bigos przegryzł się przez kilka godzin, bo wtedy jest najsmaczniejszy:)

czwartek, 20 sierpnia 2009

Szaszłyki warzywne


Szaszłyki w wersji domowej - pieczone nie na grillu, ale w piekarniku:)
Na 5 sztuk trzeba przygotować:
  • 1 niewielką paprykę
  • pół obranej cukinii
  • 1 cebulę
  • kilka ząbków czosnku
  • 3 małe pomidorki
  • sos sojowy, olej
  • sól, pieprz, czosnek granulowany, słodką paprykę mieloną
Sos sojowy należy wymieszać z olejem i przyprawami w misce, po czym wrzucić do niej warzywa, pokrojone na kawałki. Wszystko wymieszać razem i odstawić na chwilę. Ponadziewać warzywa na patyczki szaszłykowe i piec w temperaturze 180 stopni C przez ok. pół godziny.
Oczywiście to moja wersja szaszłyków, bo pewnie inne zestawienia warzyw smakują równie dobrze.
Chciałam nadziać też pokrojone w kawałki kukurydze, ale moje patyczki były zbyt cienkie, więc zrezygnowałam i upiekłam je osobno - oczywiście wcześniej także obtaczając w sosie. Czytałam wcześniej, że tak przygotowane kukurydze są dobre, ale efekt przeszedł moje oczekiwania. Są przepyszne!:)
Do tego już tylko chlebek własnej roboty i obiad gotowy. Naprawdę polecam:)



piątek, 14 sierpnia 2009

Trochę inne frytki


Większość rzeczy, które można usmażyć, można też upiec, więc czemu nie frytki?:) Wystarczy mieć:
  • ziemniaki
  • trochę oleju
  • sól, pieprz, czosnek granulowany - lub dowolne ulubione przyprawy, ale ja dałam właśnie te

Ziemniaki trzeba obrać i pokroić na frytki. Olej wymieszać z przyprawami w misce, wsypać do niej frytki i wymieszać wszystko razem. Przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, odsączając nadmiar oleju, bo inaczej frytki nie usmażą się, tylko będą się w nim podduszać. Piec w temperaturze 180 stopni przez ok. 50 minut (aż do momentu, gdy będą chrupiące i złociste, bo dokładny czas pieczenia zależy od piekarnika i samych ziemniaków).

Świetnie smakują z sałatką z pomidorów i kiszonych ogórków. Polecam:)



środa, 5 sierpnia 2009

Zapiekany ryż z fasolą i pomidorami


Mój dzisiejszy obiad:) Chciałam wykorzystać nadmiar działkowej fasolki strączkowej, a efekt wyszedł lepszy niż sądziłam.

Użyłam:
  • 0,5 kg fasolki
  • kilka pomidorów
  • cebula
  • pół szklanki brązowego ryżu
  • woda, olej
  • przecier pomidorowy
  • sól, pieprz, bazylia, oregano, papryka słodka mielona

Najpierw ugotowałam fasolkę w osolonej wodzie i ryż bez soli (najlepiej żeby pozostał lekko twardy). Pomidory pokroiłam na małe kawałki i poddusiłam razem z pokrojoną cebulą w wodzie z dodatkiem oleju, przecierem i przyprawami. Fasolkę pokroiłam na kawałki o długości ok. 3 cm, wymieszałam z ryżem i przełożyłam do naczynia żaroodpornego. Całość zalałam pomidorowym "sosem" i piekłam przez ok. pół godziny w temperaturze 180 stopni C. Sos wyszedł mi dość rzadki, ale tak jak miałam nadzieję, cały został wchłonięty przez ryż podczas pieczenia. Bardzo fajne danie, a z tego co czytałam połączenie fasoli z ryżem pomaga przyswoić znaczenie więcej białka:)




W wersji niewegańskiej, ze startym żółtym serem:


Przepis bierze udział w akcji Pomidorowy Sezon 2009:

Pomidorowy Sezon 2009

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Pasta grochowa


Kolejne smarowidło - tym razem na słono. Składniki:

  • groch żółty łuskany, połówki
  • 2 niewielkie marchewki
  • 1 cebula
  • sól, pieprz, majeranek

Groch zalać wodą i odstawić na pół godziny. Wodę wylać i nalać świeżej tak, by sięgała ok. 2 cm powyżej grochu. Dodać marchew i cebulę - gotować aż do całkowitego wchłonięcia wody. Odstawić do przestygnięcia. Wyjąć cebulę, natomiast groch zmiksować z marchewką i przyprawami na gładką masę. Przechowywać w lodówce.

Myślę, że analogicznie można zrobić pastę z fasoli, ale sama jeszcze nie próbowałam:)

Smarowidło daktylowe


Proste i sympatyczne smarowidło - zdrowsza alternatywa dla dżemu:)
Na jej zrobienie potrzeba:
  • kilkanaście suszonych daktyli
  • trochę wody - zdecydowanie na oko, w zależności od tego, jak gęste smarowidło chcemy uzyskać

Daktyle wystarczy wrzucić do wody i gotować tak długo, aż rozmiękną, a woda odparuje. Gdy masa trochę ostygnie trzeba zmiksować ją dla uzyskania większej jednolitości. Masa jest bardzo słodka, świetnie zastępuje dżem, a gdy jest dostatecznie rzadka nadaje się do słodzenia innych potraw bez konieczności używania cukru:)

niedziela, 2 sierpnia 2009

Makaroniki


Ciasteczka, do których mam ogromny sentyment z dzieciństwa, a które kilka dni temu uratowały mnie, gdy chciałam zrobić coś słodkiego, a nie miałam możliwości skorzystania z piekarnika...
Są pyszne, proste i - jak już wspomniałam - nie wymagają pieczenia:)
Oto przepis:
  • 1 kostka margaryny
  • 1 szklanka cukru
  • 0,5 szklanki mleka
  • 4 łyżki kakao
  • 0,5 kg płatków owsianych

Wszystkie składniki oprócz płatków rozpuścić w garnku i zagotować. Dodać płatki, wymieszać i odstawić na ok. 15 minut. Gdy masa zaczyna gęstnieć, lepić kulki trochę większe od orzechów włoskich, odkładać na papier tak, żeby się nie dotykały i na kilka godzin wstawić do lodówki. Najlepiej smakują właśnie takie lekko schłodzone.

Szczerze polecam:)

środa, 29 lipca 2009

Bananowe śniadanie


Moje dzisiejsze śniadanie:)

Kiedy w domu kończą się sery, a na dżem nie chce się już patrzeć, człowiek robi sie kreatywny;)
Dzisiaj zamiast banana pokroić jak zwykle, zrobiłam z niego coś w rodzaju pasty - jak dla mnie wyszło pysznie, więc dzielę się pomysłem, bo naprawdę warto:)

Składniki:

  • 1 dojrzały banan
  • garść słonecznika
  • kilka rozdrobnionych migdałów i orzechów - ja dałam nerkowce

Do tego koktajl:

  • 1 nektarynka - ważne, żeby była soczysta
  • 1 opakowanie jogurtu naturalnego (ja dałam pół, bo tyle miałam w lodówce - wyszło przez to mało koktajlu, ale bardzo intensywnie owocowego)

Całość, jak widzicie jest bardzo prosta - banana trzeba pokroić i rozgnieść, najlepiej w takim naczyniu, żeby kawałki nie uciekały;) Dodać słonecznik, rozdrobnione orzechy i migdały. Wszystko wymieszać i położyć na chleb. Idealnie do tego pasuje koktajl ze zmiksowanej z jogurtem nektarynki. Śniadanie jest słodkie i pyszne, a najważniejsze naprawdę zdrowe:)



I pomyśleć, że kiedyś dosładzałam koktajle owocowe...Tu naprawdę nie trzeba, a porządna dawka energii na początek dnia zapewniona:)

Smacznego:)

wtorek, 28 lipca 2009

Mus kakaowy


Na dobry początek coś niespecjalnie zdrowego, ale za to niezwykle energetyzującego:) i w 100% skutecznego przy nagłym napadzie deprechy;) Przepis mój, stworzony z tzw. potrzeby chwili, dziś znów wykorzystany, bo pomaga, gdy wszystko inne zawodzi…


Proporcje podaję według mnie na 2 osoby, ale to i tak zależy od indywidualnych możliwości;) W każdym razie nie sposób zjeść tego specjalnie dużo.
Oto przepis:

•250 ml śmietanki 30%
•3 żółtka
•1 łyżeczka kakao
•ok. 6 łyżeczek cukru
•4 pokruszone ciastka Digestive

Żółtka miksować z cukrem, aż masa będzie jasna i puszysta. Dodać kakao i ponownie zmiksować. Śmietankę ubić, część odłożyć, a resztę dodać do jajek i krótko miksować. Na dno pucharków wsypać pokruszone ciastka, wyłożyć na nie mus. Można schłodzić, ale nie jest to niezbędne. Przed podaniem wyłożyć odłożoną wcześniej śmietankę i posypać odrobiną kakao.

Smacznego:)

Powitanie:)

Witam na moim blogu, poświęconym szeroko pojętym kulinariom:) Chciałabym zaprezentować moje eksperymenty z przepisami, znalezionymi w sieci, w starych domowych zapiskach, a także własne pomysły – często mało skomplikowane, ale czy to w kuchni nie zaleta?:)
Ze względu na moje przekonania na blogu nie będzie żadnych przepisów mięsnych.
Będzie mi ogromnie miło, jeśli któraś z moich propozycji przyda się Wam do stworzenia własnych śniadań, ciast lub deserów.
Serdecznie zapraszam!