wtorek, 15 września 2009

Masło orzechowe


Wiem, że jestem mało oryginalna, bo w sieci jest już mnóstwo przepisów na masło orzechowe, ale może zajrzy tu ktoś, kto jeszcze nie wie, jak prosto można go zrobić:)
Ja korzystałam z blendera, ale tej części, która pozwala rozdrabniać lód i właśnie orzechy, ale myślę, że można także wykorzystać młynek do kawy (chociaż teraz pewnie więcej osób ma blender niż młynek;). Wystarczy zmielić orzechy jak najdrobniej, wsypać do miski, dodać odrobinę soli i cukru do smaku oraz oleju tyle, żeby masa była gładka i spójna.
I to wszystko - to naprawdę ekspresowe i proste, a efekt moim zdaniem lepszy niż wersja sklepowa - no i zdrowszy bo nawet gdybym chciała dodać jakieś utwardzane tłuszcze, to i tak nie wiedziabym jak;)
Znakomicie smakuje na kanapce z pokrojoną soczystą brzoskwinią:)




piątek, 4 września 2009

Śniadanie sentymentalne:)


Ponieważ ostatnio intensywnie pracuję intelektualnie ;), postanowiłam robić sobie takie śniadania, które w teorii dokarmiają mój mózg, a w praktyce są słodkie, smaczne i energetyczne:)
W związku ze zbliżającą się jesienią, a więc zbliżającym się sezonem na orzechy, przypomniał mi się ulubiony deser z dzieciństwa - orzechy włoskie z miodem. Zrobiłam więc z niego wersję śniadaniową:
na wafle ryżowe położyłam rozdrobnione orzechy wymieszane z miodem, na to pokrojonego banana i ser topiony w plasterkach. Jak dla mnie bomba:) Słodycz miodu w połączeniu z lekko słonym serem i wilgotny banan - smak wszystkiego razem jest niesamowicie ciekawy i jeśli lubicie takie połączenia to szczerze polecam:)
Do tego oczywiście poranna kawka i można ruszać do pracy:)



czwartek, 3 września 2009

Drożdżowe samosy


Z braku czegoś sensownego w lodówce, postanowiłam wykorzystać to, co w niej było, czyli groszek w puszce oraz to, co miałam zamrożone, czyli kawałek kalafiora:) Warunek był jeden - muszą w tym jakoś uczestniczyć drożdże, bo wyjeżdżam na weekend, a kiedy wrócę, nie wiem czy jeszcze będą żyły;) Ponieważ od dawna miałam ochotę zrobić własne samosy, postanowiłam spróbować jakoś to wszystko połączyć i stworzyłam własną wersję z ciastem takim, jak na pizzę;)
Przepis na ok. 20 sztuk jest następujący:
Ciasto:
  • ok. 400 g mąki
  • szklanka ciepłej wody
  • łyżeczka soli
  • 50 g drożdży
  • 2 łyżki oleju

wszystkie składniki należy zagnieść lub wyrobić mikserem odpowiednimi łopatkami. Odstawić na jakiś czas do wyrośnięcia.

Farsz:

  • pół puszki groszku
  • niewielka marchewka
  • niewielki ziemniak
  • ćwierć kalafiora
  • cebula
  • olej
  • sól, pieprze, słodka papryka, curry, kurkuma, czosnek

marchew i ziemniaka zetrzeć na tarce. Wszystkie warzywa wrzucić na patelnię, dodać olej i tyle wody, żeby podduszały się, a nie smażyły. Przyprawić do smaku - powinno być raczej wyraziste i pikantne, bo ciasto jest neutralne w smaku, więc inaczej razem mogłoby być mdłe. Dusić do czas, gdy wszystko będzie miękkie i wchłonie nadmiar wody - w końcu to nie sos, tylko farsz;)

Z ciasta uformować małe placuszki i rozłożyć je na dwóch blaszkach (wtedy leżą swobodnie i będą miały potem miejsce na rośnięcie), wyłożonych papierem do pieczenia. Na każdy placuszek nakładać lekko ostudzony farsz (gdy nałożyłam gorący, miałam wrażenie, że ciasto się rozpuszcza;) i sklajać brzegi, formując pierożki. Piec w temperataurze 220 stopni C przez ok. 20 minut.

Jadłam je same, ale następnym razem na pewno poeksperymentuję z jakimś sosem:)

Polecam bo nawet mój niereformowalnie mięsożerny małż się zachwycał;)